Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aniechspierdala.Dawnoichpowinnispuścićwkiblu.
Komunasięskończyła,aonigrzejąstołki,zamiastiść
naemeryturę.Niewiem,jakmoglitakichpozytywnie
zweryfikować.
Normalnie.Tych,comieliwbezpiecerokalbodwa,
topozwalniali.Abetonysięsamewybrałyodpowiedział
drugipolicjantispojrzałnanieoznakowanegopoloneza.
Radiowózzatrzymałsięprzytaśmieprzegradzającej
ulicę.ZsamochoduwysiadłnadkomisarzTadeuszHubicz
iszybkimkrokiempodszedłdoSkalskiego.
O!JestdrugikomuchrzuciłBieńkowski,poczym
wróciłdoszkicu.
Skalskiwskazałcośgłową.Hubiczsięnieodzywał.
Technikodwróciłwzrok,włożyłaparatorazprzymiary
liniowedowalizki.
4
Jestwtorek,osiemnastydzieńczerwca1997roku.
OsiemdziesiąttrzygodzinypozniknięciuSary.Wdomu
WłodzimierzaWagniewskiegodzwonitelefon.Stojący
wbibliotecezegarwybijadziewiątątrzydzieści.Dzwonek
elektryzujeobumężczyzn.Starszyspoglądanasyna.
Przezostatniegodzinymocnoposiwiał.
Odbierz,tato.
Mężczyznapodnosisłuchawkędrżącymidłońmi.
Halo?Halo!powtarzagłośniej.Jesttamktoś?
Odezwijciesię.Proszę.
Słyszyczyjśoddech.Cośzaczynasiędziać.Pojawiają