Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–zapytałEmilciszej,poczymkiwnąłgłową,wyjąłpaczkę
cameliipodsunąłzatrzymanemu.Niewidzącreakcji,
wyjąłpapierosa.Niezapalonytytońmiałpiękny,
przyjemnyzapach.
Złodziejskiesercezmroziłstrach.Rzezimieszeksłyszał,
żenaPradzejestjedentakitajniak,copalicamele
iniejednemuzaszedłzaskórę.
3
Wniedzielę,oświcieprzedklubemLasVegasbyłocicho
izimnoodwilgociwpowietrzu.Wpatrzonywwizjer
aparatumłodszyaspirantBieńkowskiwodblaskowej
kamizelceznapisem„Policja.TechnikKryminalistyki”
naplecachpomyślał,żejaknaczerwcowyporanek
pogodaichnierozpieszczała.
–Widziałeś?–zwróciłsiędokolegi.–Skalskisiętak
nigdyniezachowywał.
–Możenakacujest?
–Raczejmasraczkę.
–Tylkozczego?Zachowujesię,jakbytuzastrzelili
prezydenta.
–Nawetminicniemów.Miałemmiećwolnąniedzielę.
Awiesz,copowiedziałnakamerę?–Bieńkowskiwskazał
budyneknarogu.–TymzajmiesięHubicz.
Wponiedziałek,boterazbanknieczynny.
–Wponiedziałek?Amymamyterazrobićpapiery
iszukaćłuski?
–No,jakbytocośmiałodać.Przecieżjestszósta.
Trzydzieścigodzinpozdarzeniu.Nawetjakcośtutajbyło,