Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Instytut.Ochrona
19marca,poniedziałek
NikołajMinajewpracowałwfirmiePharmcorponadcztery
lata.Zaczynałjakostrażnik,potemzostałosobistym
ochroniarzemjednegozczłonkówzarządu.Pracabyła
niespokojna,choćwcaleniedlatego,żejegoklientowicoś
groziło–byłapoprostuchaotycznainużąca,adotego
miałanienormowanyczas.DlategoNikołajMinajew
niedawnopoprosiłoinnestanowiskoizostałszefem
zmianystrażnikówpracującychwbudynku.
Razemzdwomapodwładnymirozpocząłsłużbę
oósmejwieczorem.Jedenznich,RinatGajbidullin,
dyżurowałwportierniwychodzącejnafabrykę
samochodów.Drugi,OlegWołodko,siedziałzMinajewem
woszklonymakwariumwholu.Śledziliobrazy
zdziesięciukamer,którezainstalowanozarazpozmianie
właścicielafirmy.Wakwariumdotablicyrozdzielczej
zostałypodłączonekanałyalarmowe,stądteż
wychodziłaliniałączącaichznajbliższąkomendąmilicji.
–Kola,atoco?–OlegWołodkostuknąłpalcem
wekran,którypokazywałprzejściemiędzytylnąścianą
budynkuinstytutubadawczegoaogrodzeniem.Naziemi
leżałjakiśprzedmiot,któregowcześniejtamniebyło.
–Niemampojęcia,cotojest...Nicminieprzypomina.
Jakiśpapierprzyfrunąłzwiatrem?
–Przecieżniewieje.Możekarton...Nie,niewiem.Iść
zobaczyć?
–Leży,ożarcienieprosi,obchóditakzaczterdzieści
minut,wtedyzerkniesz.
–Dobra.
Nawetjeślipopełnilibłąd,toitaknajprawdopodobniej
Wołodkoniezdążyłbyniczrobićzzauważonym
przedmiotem.Ogieństrawiłprawiecałyknot,którynie