Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
alfonsi.Niemiałtamczegoszukaćprzynajmniejjeszcze
przezjakiśczas.Musiałodczekać,wszystkoucichnie,
przeminieizatrzesięwewspomnieniach,apotemzniknie
niemalbezśladu.Aledotegoczasubyłsam.
Wdrapałsięnapierwszepiętroidwukrotniezastukał
dodrzwi,odczekałdwiesekundyizastukałrazjeszcze.
Zamekzazgrzytałwmetalicznejmelodii,ajednoskrzydło
dużychdrewnianychdrzwiuchyliłosięizaprosiło
godownętrza.Wśrodkupachniałowaniliąipapierosami,
choćEdwardowizdawałosię,żewyczuwałtakżecoś
więcej.Pot,brudibyćmożełzy.
Przeszedłprzezwąskikorytarziwszedł
doprzestronnegopokoju,którybyłniemalpusty.Pod
węższąześcianstałodużełóżkozrzeźbionym
wezgłowiem,abliżejoknawiekowatoaletkaikrzesło.
Oknazostałyzasłonięteciężkimiczerwonymistorami,ale
niepotrzebowałdobrejwidoczności,bymócsięponim
poruszać,niepotrącającżadnegozniewielumebli.
Bywałtujużniejednokrotnie,dlategoodrazuzzułbuty,
ściągnąłbluzęrazemzT-shirtemikataną,następnie
spodnieiwsamychbokserkachiskarpetkachpodszedł
dołóżka.Najegoplecachwiłsięczerwono-zielonysmok,
któregoogonokręcałsięwokółjegoprawegouda,ajedna
złapzpazuramiwkraczałanaszyjępolewejstronie.
Kobietaczekałananiegonałóżku,leżąc
zrozkraczonyminogami,pomiędzyktórymipołożyła
koronkowąpoduszkę.Sokulskispojrzałnajejmocną
twarz,naktórejczerwonewydatneustaukładałysię
wobietnicęrozkoszy.Ukląkłmiędzyjejudami,odrzucił
poduszkęnabok,poczymzbliżyłsiędowilgotnegołona
iwszedłwniezimpetem.Smokporuszałsięwdzikim
rytmie,corazszybciejiszybciej.Ciałazwarłysięzesobą
izatańczyływprymitywnymtańcuekstazy.Potperliłsię
naichczołachiplecach,agardłasapałyidyszały,
dopełnegozaspokojenia.Opadłnazimnąpościel