Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Edwardspojrzałnanią,wyciągnąłzportfelacośjeszcze
ipołożyłrazemzdwustomazłotyminapościelipomiędzy
nimi.
Płacęzacoinnegowytłumaczył.
Margouniosłabrwi,rzuciłaokiemnato,coprzednią
położył,poczymsięgnęłapotoizbliżyładotwarzy.
Odłożyłanabokpieniądzeipocieraławdłoniachniewielki
kawałekpapieru,naktórymSokulskiwydrukowałzdjęcie
zaginionejKarolinyLangiewicz.
Dziewczynamiałarude,lekkopofalowanewłosy
doramion.Najejpoliczkachinosierozsypałysiępiegi,
którepodkreślałypogodęjejdelikatnejurody.Błękitne
oczypatrzyływprostwobiektyw,austawykrzywiałysię
wlekkim,niemalzalotnymuśmiechu.
Sokulskiznalazłtozdjęcienainstagramowymprofilu
nastolatki,niemiałpojęcia,ktojewykonał,alemusiał
sobiezapamiętać,bysiętegodowiedziećiwypytać
autoraoto,cogołączyłozLangiewicz.Byćmoże
wiedziałcośojejzaginięciulubmiałdlaniegojakieś
istotnewskazówki.
ŁadnauznałaMargoioddałazdjęcieSokulskiemu.
Cotozadziewczyna?
KarolinaLangiewicz.Niewróciładodomupoimprezie
zeznajomymi.Jejrodzice…
Myślisz,żetrafiłanaulicę?weszłamuwsłowo
kobieta.
Edwardwzruszyłramionami.
Takmyślisz,prawda?naciskałaMargo.
TotylkohipotezawytłumaczyłSokulski.
Jeślidziewczynajestnaulicy,tococidotego?Nie
wszyscymusząbyćtacyprawijakwy.
Sokółpokręciłgłowąiprzeciąglewestchnął.
Niepowiedział.Toniejesttakadziewczyna.
Dlaczego?obruszyłasięMargoiwstałazłóżka,
narzuciłanasiebietiulowyszlafrokipodparłasiępod