Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bobyłajużupsychola.Langiewiczodpowiedziała
emotikonemuderzającymsięwczołoisłowami:
wponiedziałek.
Edwarddomyślałsię,żekomentującapytałaowizytę
upsychologaalbopsychiatry,alenieprzypominałsobie,
bypaństwoLangiewiczwspominaliotym,żeKarolina
chodziłanapsychoterapię.
Sokółotworzyłnastępnąkartęprzeglądarkiiodszukał
stronęinternetowąliceum,doktóregouczęszczała
dziewczyna.Wzakładcekadryznalazłwzmiankę
oprowadzonejprzezszkołępomocypedagogiczno-
psychologicznejdlauczniów.Wstukałwtelefonwybrany
numerizadzwonił,niestetyniktnieodebrał.Spróbował
razjeszczeipokilkusygnałachwsłuchawceodezwałsię
kobiecyprzyjaźniebrzmiącygłos.
–LidiaBogucka,słucham?
–Dzieńdobry.NazywamsięEdwardSokulski.
–Czyjestpanrodzicemjednegozuczniów?–weszła
muwsłowokobieta.–Jeślitak,prosiłabymotelefon
wponiedziałekwgodzinachkonsultacji.
–DzwonięzkomendymiejskiejpolicjiwGdańsku
–wytłumaczył.
Wsłuchawcezapadłacisza,wktórejsłychaćbyłotylko
miarowyoddechBoguckiej.Edwardodczekałchwilę,
bydaćkobiecieczasdonamysłu.
–DzwonipanwsprawieKarolinyLangiewicz?–zapytała
wkońcu.
–Tak–odparłSokulskiiwygodniejrozsiadłsię
nakrześle.–Znałająpani?
–Tak,niewiemtylko,czy…
–Czymożemipanioniejopowiedzieć?
–Wiepan–zmieszałasiękobieta–niewiem,czy
jestemupoważnionadotego,byoniejrozmawiać.
Obowiązujemnietajemnicazawodowa,sampan
rozumie.