Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PaniLidiozacząłspokojnieSokulskiiroztarłpalcami
zmęczoneoczyKarolinazaginęłaczterydnitemu
ibierzemypoduwagęwszelkiemożliwescenariusze.
Wtymtennajgorszy.Myślę,żetakieokoliczności
zwalniająpaniązobowiązkuzachowaniatajemnicy
zawodowej.
Kobietawypowiedziałajakąśgłoskę,jakbychciaładalej
oponować,alewostatniejchwilisięrozmyśliła.Byćmoże
zrozumiała,żedalszyopórniemasensu,ajejsłowanie
mogązaszkodzićdziewczynie,abyćmożepomogą
odpowiedziećnakilkapytań.
Cochciałbypanwiedzieć?zapytała,silącsię
nauprzejmyton.
CzyKarolinamiaławrogów?
Wrogów?zdziwiłasięBogucka.Tobyłanastolatka,
ona…
Sokulskiniezakładał,bydziewczynapokrojuKaroliny
Langiewiczmogłamiećwrogów,którzystanowilibydla
niejśmiertelnezagrożenie,alewiedziałteż,żektóreś
zzestawurutynowychpytań,jakiezwyklezadawałosię
wtakichsytuacjach,prędzejczypóźniejtrafinapodatny
grunt.
Czymiałachłopaka?
Niewiem,czypowinnam,ja…Głoskobietyłamał
się,jakbyczułasięwobowiązku,byniewyjawiaćtego,
zczegobyćmożezwierzałasięjejdziewczyna.Nie
wiem,czytojestodpowiedniarozmowanatelefon.
Czymożemysięzatemspotkać?rzuciłszybko
Sokulski.Tobardzoważne.
Oczywiście,myślę,żewponiedziałek…zaczęła
kobietaniepewnymgłosem.
Tasprawaniepowinnaczekaćdoponiedziałku
wszedłjejwsłowo.
Alewłaściwiejestweekend,aja…
Kawa?Sokulskiznówprzerwałjejwypowiedź.Pani