Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałXVIII.Historjadziewczynki.
Sposób,wjakimałasierotkatrzymałazawiniątko,przeszkadzał
oddychaćstaremunauczycielowi,októregopiersisięopierało.
Powiedziałwięcdziewczynce,ażebymuzaczepiłajezadziurkę
odguzika.
Pozostawałjeszczekoszyczekiwieniecbławatków,któryuwiładla
rozrywki,czekającnadzień,nimsenujął.Zachowałaona
gozapewneinstynktownie,jakokwiecistewspomnienieswejpierwszej
chwilisamotnościnatymświecie.
TakprzynajmniejzrozumiałJustyn,wchwilibowiemgdy
dziewczynkaspostrzegając,żekwiatyzjejwiankatarłysięotwarz
Justyna,zamierzyłasięgorzucić,spoglądającwszelakonaswych
towarzyszówdrogi,jakbysięichchciałaporadzić,Justyn,któregoręce
byłyzajęte,wziąłwianeczekwzęby,położyłgonapięknejgłówce
dzieweczkiiszedłdalejwdrogę.
Urocząbyławtymwianku,biednasierotka!Czarnaodzieżdwóch
przyjaciółdziwnieuwydatniałabiałośćjejsukienkiianielskąoblicza
czystość;czołojejzwłaszcza,oświeconeświatłemksiężyca,
promieniałojakczołoniebiańskiejistoty.
Rozmowa,nachwilęprzerwana,znowusięzawiązała.Justynnie
mógłsięnasłuchaćdźwiękówharmonijnegogłosudzieciny.Ontedy
znówrozpocząłsięwypytywać:
Aczemsięzajmujebrattwojejmamki,mojadzieweczko?zapytał.
Onjeststelmach,odpowiedziała.
Naprzedmieściuśw.Jakóba.
Tak,panie.
Ale,rzekłJustyn,jaznałemtamjednegotylkostelmacha,podNr.
111.
Zdajemisię,żetotensam.
Justynniedokończył;przedrokiemprawietewarsztatystelmasze
zpodNr.111narazzamkniętoidopierootwartezostałyaleprzez
jakiegośślusarza.Justynniechciałpowiedziećnicniepokojącego
dziewczynkę,pókisamsięnieupewni.
Aletak,tak,mówiładalejdziewczynka,niepowiemjużnawet,
żemisięzdaje,totensamnumer,jestemtegopewna.
Zkądjesteśtegopewna,mojedziecię?
Takjest...czytałamkilkarazyadres,kazanomisięgonauczyć
napamięć,nawypadek,gdybymlistzgubiła.
Apamiętasznazwiskoktórebyłonaadresie?
Oczywiście...Byłotam:„DopanaDurier...”