Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godzina?
Cholera,pomyślałirzuciłokiemnaswójzegarek.
Dochodziłapierwszawnocy,źlezrobił,żezadzwoniłotak
późnejporze.
–Wcojesteśubrana?–zabełkotałSokulskiipowoli
wsunąłrękępodmajtki.–Ja,naprzykład,niemam
nasobiezupełnienic…
–Jesteśpijany?–zapytałaiprzeciągleziewnęłaIga.
–Nie–zaprzeczyłiczknął.–Tylko…
–Jesteś–weszłamuwsłowo,ajejgłoszabrzmiał
groźnie.–Odkładamsłuchawkę…
–Zaczekaj,chciałemztobą…
–Jutronawetniebędziesztegopamiętać–powiedziała
izakończyłapołączenie.
Sokulskizakląłpodnosemiupiłjeszczejedenłykwódki.
Odrzuciłtelefonpodprzeciwległąścianęibezsilnieopadł
naoparciekanapy.Zzułbutyiwubraniuwślizgnąłsię
wśpiwór.
Należącodokończyłbutelkęwódkiirzucił
jąnapodłogę.Szkłoprzewróciłosięipotoczyłopodstolik.
Edwardmiałochotęnawięcej,chciałsięupodlić,upić
donieprzytomnościizapomnienia,aleniechciałomusię
sięgaćponastępnąbutelkę.
Wpatrzyłsięwciemneoknoisamniewiedząckiedy,
zasnął.
Obudziłagosuchośćwgardleidźwięktelefonu.Słońce
wdzierałosiędownętrzaprzezbrudneszybyiraziłojego
niewyspaneoczy.Kiedytelefonzamilkł,Sokółzledwością
uniósłciężkiepowiekiiusiadłnakanapie.
Wdomkubyłopotworniezimno,jakbywiosnabyła
tylkosłowemwsłownikuiniemiałajużżadnego
znaczenia.Rozpiąłśpiwór,włożyłbutyipoczłapał
doumywalki.Ochlapałlodowatąwodąniewyspanątwarz,
napiłsięwprostzkranuirozmasowałzesztywniałykark.
Kiedytelefonzadzwoniłporazdrugi,zmarszczyłczoło