Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nawetniepytaj,ocomnietenksiężulocisnął.
Ilerazywaliłeśkapucyna?rzucił,krztuszącsię
ześmiechuSokulski.
Sławekwbiłwniegowzrokisztuczniesięuśmiechnął.
Ha,ha.Nieodparł.Pytał,czymiałemkiedyśjakieś
grzesznemyśliwstosunkudomężczyzn.
Żeco,kurwa?
Normalnie,Sokół.Onpytał,czyniepatrzęnakolegów
zpracywgrzesznysposób.
Japierdolę.Edwardpokręciłgłową,azjegoust
zniknąłgłupiuśmieszek.Mamnadzieję,żemnienie
będzieotopytał.
Ciebie?Balickispojrzałnaniegospodełba.Jak
będzieszsiędalejtakstarał,toraczejcitoniegrozi.
Cochceszprzeztopowiedzieć?
PodobnodzwoniłeśwnocydoIgi?
Edwardzmarszczyłbrwiipróbowałsobieprzypomnieć
ubiegłąnoc.Napewnowypiłbutelkęwódki,amożedwie,
samjużniepamiętał.Alecorobiłpozatym?Starałsię
zapomniećocodzienności,otym,żeludzietak
potwornieźli,czemuwłaściwiezawdzięczałswąpracę
zawodową.Ależebygdzieśdzwonił?
Kurwa.Sokulskiuderzyłsięwczoło.Zupełnie
otymzapomniałem.
No,tokurwa,następnymrazempomyśl,zanim
doniejzadzwoniszzjakimśzboczonymzawodzeniem.
Sokółwbiłwzrokwziemięiprzezchwilęczułzamęt
wgłowie.Wczorajszytelefonpamiętałjakprzezmgłę,
ajeszczechwilętemuwogóleniemiałpojęcia,
żegowykonał.Alkoholwciążkrążyłwjegożyłachigdyby
któryśzdrogówkipostanowiłgozwinąćipodsunąłpod
nosbalonik,toniebyłobykolorowo.Całeszczęściepsy
zregułytrzymałysięrazem.
Nieidziesztam?powiedziałiwskazałbudynek
zakładumedycynysądowej.