Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałIX.Złowrogawrona.
Widokwięc,któryuderzyłoczyJustyna,zdolnybyłzwrócićuwagę
człowiekamniejzajętego,jakon,jedynąmyślą:oMinieporwanej
iwzywającejgonaratunek.
Wszedłnastrych,obojętnynawszelkąinnąmyśloprócztej,która
muściskałaserce.
–Matko,rzekłBabolin,idącyprzedmłodzieńcem,takjaktłómacz
idzieprzedtym,zakogomagłoszabierać,otojestpanJustyn,
bakałarz,przybywasamzapytaćsięciebieorzeczy,którychjanie
mogłemmupowiedzieć.
Starauśmiechnęłasię,jakgdybyoczekiwałatychodwiedzin.
–Aluidor?zapytałapółgłosem.
–Otojest,odpowiedziałBabolinwsuwającjejpieniądzwrękę,ale
powinnabyśkupićcościepłegodlaRóży.
–Dziękujęci,Babolinie,rzekładziewicapodającczołochłopcu,
któryucałowałjepobratersku,dziękujęci,niezimnomi.
Imówiącto,kaszlnęłakilkarazywsposób,którynatychmiast
zaprzeczyłsłowom,jakiewyrzekła.
Alewszystkieteszczegóły,powiadamy,którebyłybyuderzyły
każdegoinnego,dlaJustynanieistniały,lubistniałytylkowstanietej
mgłyporannej,którawznoszącsięmiędzypodróżnymicelemjego,
przysłaniamugo,niezakrywając.
–Pani...rzekłon.
Natenwyraz„pani,”Brocantapodniosłagłowę,byzobaczyć,czy
torzeczywiściedoniejjestmowa.Justynbyłdrugąosobą,conazwała
ją„panią”,pierwsząbyłaRóża.
–Czytopaniznalazłaśtenlist?
–Taksięzdaje,rzekłaBrocanta,skorojagopanuprzysłałam.
–Tak,ibardzojestempanizatowdzięczny;tylkochciałemsię
zapytać,gdzieśgopaniznalazła?
–Oczywiściewcyrkuleśw.Jakóba.
–Chciałbymwiedziećnaktórejulicy.
–Niepatrzyłamnanapis;alemusiałotobyćwstronieulicy
Dauphine,ażdoMouffetard.
–Przypomnijpanisobiedobrze,bardzoproszę.
–A,istotnie!rzekłaBrocanta,zdajemisię,żetobyłonaulicy
Saint-André-des-Arts.
DlaspostrzegaczawięcejobeznanegoniżJustyn,ztemicygańskiemi
sztukami,byłobyoczywistem,żeBrocantakręciławzamiarzezgóry
obmyślanym.Justynzdawałsięrozumieć.