Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałXII.Szukajciekobiety.
Przyjmującdoswegopowozudwóchmłodzieńców,panJackal
zacząłodpodniesieniaokularówirzuciłnaJanaRobertajednoztych
tęczowychspojrzeń,któreodkrywałymucałegoczłowieka
wznaczeniumoralnemifizycznem.
Posekundziespuściłokulary(aczynnośćpodnoszeniaiopuszczenia
wykonywałbezpomocyrąk,tylkościągnięciemmięśnimiędzy
czołem,anosem).Poznałbyćmoże,JanaRoberta,poetę,który,jak
powiedzieliśmy,przeszedłjużprzezpierwsząlinjępopularności;albo
teżuczciwerysymłodzieńcawystarczałymudowskazania,żeztej
stronyniebędziemiałnigdynicdoczynienia.
–Awięc,rzekł,usadowiwszysiędogodniewzakąciepowozu,który
tozakątpragnąłkoniecznieustąpićSalvatorovi,aletenzanicgonie
chciałprzyjąć;awięc,powiadamy,żechodzioporwanie?
PanJackaldobyłtabakierkę,tabakierkęprześliczną,delikatnecacko,
któremusiałozawieraćpastylkidlapaniPompadourlubDubarry,zażył
zrozkoszątabaki.
Każdyczłowiekmaswąsłabąstronę,piętęAchilesową.PanJackal
miałrównieżpunkttaki,adopuścilibyśmysięniedokładności
historycznej,pomijającgo.MógłpanJackalobejśćsiębezjedzenia,
bezpicia,bezspania,aleniemógłsięobejśćbeztabaki.Tabakierka
itabaka,byłytorzeczydlańnieodzowne.Pociągnąłwięctabaki,
mówiąc:–Opowiedzciemito,proszę.
Tocomiałusłyszećpowtórnie,panJackalsłyszałjużraz,ale
niedobrze,międzydwomadrzwiami,zajętyinnąmyślą.Potrzebował
usłyszećtoporazdrugi.
Drugietoposłuchanieniezmieniłowniczemjegoprzekonania,
chociażopowieśćpomnożonąbyłaszczegółami,któreSalvatorprzejął
zustBrocanty.
–Inieszukanokobiety?zapytał.
–Niebyłoczasu;otejsprawiedowiedzieliśmysiędopiero
osiódmejzrana.
–Dodjabła,odezwałsię,toonipewnietampoprzewracalipokój
ipodeptaliogród.
–Kto?
–Ano,cigłupcy!Przez„tychgłupców”,panJackalrozumiał
przełożonązakładu,dozorczynieiuczennice.
–Nie,odrzekłSalvator,niemaniebezpieczeństwa.Justynpojechał
cwałemnakoniupanaJanaRoberta,ibędziestałnastrażyudrzwi.
–Jeżeliprzybędzienaczas!