Book content
Skip to reader controlsSkip to navigationSkip to book detailsSkip to footer
przerywającsobie,dodał–szczególniejszarzecz,tomicoś
przypomina...
–Cóżtakiego,Dagobercie?
–Wostatnimliście,jakiprzedpiętnastomalatywaszojciec,
wracajączFrancjiprzywiózłmiodżony,pisaładomnie,żechociaż
samabiednaichociażmałegonaszegoAgrykolę,copotemurósł,miała
nakarku,wzięłajednakdosiebiechłopczyka,sierotęzanielską
twarzyczkąimieniemGabryel...Iniebardzodawnoodebrałemonim
wiadomość.
–Aprzezkogo?
–Dowieciesięzaraz.
–Awidzisz,masztakżeswojegoGabryela,jednawięcejprzyczyna,
żenaszegomusiszkochać.
–Waszego...waszego?Zobaczmywaszego...Siedzęjak
narożarzonychwęglach.
–Wiesz,Dagobercie–mówiładalejRózia–żejaiBlankamamy
zwyczajzasypiać,trzymającsięzaręce.
–Tak,tak,wielerazywidziałemwastakśpiącewkolebce...Nie
mogłemsięnapatrzyćnawas,takbyłyściemiluchne.
–Nodalej!Dwienocetemu,tylkocośmyzasnęły,ażwtem
ujrzałyśmy...
–Więctobyłoweśnie...–krzyknąłDagobert,–kiedyściezasnęły,
weśnie!
–Ależtak,weśnie...Jakżebyśchciałinaczej!...
–Niechajmojasiostramówi.
–Tak,todobrze–rzekłżołnierz,odetchnąwszyspokojnie–tak
todobrze...zapewne,czytak,czyinaczej,byłemzupełniespokojny...
ponieważ...alewkońcutowszystkojedno...Sen!tolepiejmisię
podoba..Mówżedalej,kochanaRóziu.
–Skorośmyzasnęły,imałyśmyjednakowysen.
–Obiesenjednakowy?
–Tak,Dagobercie,nazajutrzranoobudziwszysię,
opowiedziałyśmysobie,cośmyśniły.
–Izupełnietożsamo...
–Tonadzwyczajnarzecz,atensen,dziecimoje?Jakiżbył?
–Siedzącoboksiebie,Blankaija,widziałyśmyweśnie
wchodzącegopięknegoanioła;miałmasobiedługąbiałąsuknię,włosy
miałjasne,oczybłękitne,itakpiękne,takdobreoblicze,żeśmy
złożyłyręce,jakdomodlitwy...Potemsłodkimgłosikiempowiedział,
żenazywasięGabryel,żematkanaszaprzysyłagodonas,abybył