Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁV.ZWIERZENIE.
Nasamprzód,mójdobryDagobercierzekłaRóziazpowabną
pieszczotąmusiszobiecać,żenasniebędzieszłajać.
Nieprawdaż...Niebędzieszłajałswoichdzieci?dodałaBlanka,
równiesłodkim,przymulającymgłosem.
ZgodaodpowiedziałDagobertpoważnieboniewiem,jakbym
nawettozaczął...Alezacóżbymmiałwasłajać?
Zato,żemożepowinnyśmybyływcześniejcipowiedziećto,
copowiemyteraz...
Słuchajcie,mojedziecirzekłDagobertzpowagą,
zastanowiwszysięprzezchwilęnadtymprzypadkiemzdwóch
rzeczyjedna:albomiałyściesłuszność,alboniemiałyściesłuszności,
zatajeniaprzedemnąjakiejśrzeczy...Jeżelimiałyściesłuszność,
tobardzodobrze;jeżeliniemiałyściesłuszności,tosięjużstało,nie
mówmywięcotem.No,mówcie,słucham.
Zupełnieuspokojonataktrafnądecyzją,Róziazaczęłamówić,
uśmiechemporozumiawszysięzsiostrą:
Wystawsobie,Dagobercie,żejużdwiienocezkolei,odbieramy
odwiedziny...
Odwiedziny!
Iżołnierzwyprostowałsięnakrześle.
Tak,bardzomiłeodwiedziny,boonblondyn.
Coudjabła,blondyn!zawołałżołnierzpodskoczywszy.
Blondyn...zbłękitnemioczymadodałaBlanka.
Coudjabła,błękitneoczy!
Dagobertznowupodskoczyłnakrześle,natwarzyjegowidaćbyło
nieukontentowanie.
Tak,błękitneoczy...takieduże...rzekłaRózia,kładąckoniec
wskazującegopalcaprawejrękinapołowietakiegożpalcarękilewej.
Ależdajgokatu!gdybybyłytakduże...ibiorącrzeczy
nawielkąskalę,wyciągnąłżołnierzrękępołokiećgdybybyłytak
duże,nicztegojednakniezrozumiał...blondynibłękitneoczy...Ach!
panienki,cotowszystkoznaczy?
IDagobertwstałzakłopotanyiniespokojny.
Ach!widzisz,Dagobercie,jużsięgniewasz.
NasamymzarazpoczątkudodałaBlanka.
Napoczątku?powtórzyłżołnierzprzelękniony...tobędzie
idalszyciąg?Ikoniec?
Koniec?spodziewamysię,żenie...rzekłaRózia,śmiejącsię