Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁXIII.BURMISTRZ.
Żołnierzbyłcorazniespokojniejszy,lubobyłpewny,żekońjego
dobrowolniedoszopynieposzedł,iluboprzypisywałtennieszczęsny
przypadekzłośliwościpogromcyzwierząt.Napróżnousiłował
odgadnąćprzyczynęzawziętościtegoniegodziwca,iprzemyśliwał
zbojaźnią,abyjegosprawa,jakkolwieksłuszna,niezależała
oddobregolubzłegohumorusędziegoprzebudzonegozesnu,aktóry,
nazasadziezwodniczychpozorów,mógłwydaćzgubnywyrok.
Postanowiwszyjaknajdłużejukrywaćprzedsierotaminowycios,
którygospotkał,jużmiałotworzyćichizdebkę,gdywtempotrącił
Ponurego,gdyżpiesprzybiegłnaswojestanowisko,pobezskutecznym
oporzeprzeciwMorokowiuprowadzającemuJowialnego.
Dobrze,żetujestpies,biednedzieciprzynajmniejbyłystrzeżone,
rzekłżołnierzotwierającdrzwi:leczjakieżbyłojegozdziwienie,gdy
ujrzałizdebkępogrążonąwciemności..
Dzieci...zawołał,dlaczegóżtoniemacieświatła?
Nieodpowiedzianomu.
Przerażonybieżypooinackudołóżka,bierzejednęsierotęzarękę:
zimna!
Róziu!...dzieci!wołaprzerażony,Blanko!odpowiedzcież
mi...Przerażaciemnie...
Tożsamomilczenie,niemawładzywręce,którątrzyma,zimna...
puściłją...upadłamartwa.
Wschodzącyksiężyc,wyjaśniwszysięzzakrywającychgoczarnych
chmur,rzuciłdomałejizdebki,amianowicienałóżko,stojące
naprzeciwokna,tylebladawegoświatła,żołnierzspostrzegłobie
omdlałesiostry.
Bladeksiężycoweświatłopowiększyłojeszczebladośćsierot:
trzymałyjednadrugąwobjęciu,Róziausiłowałaukryćswojągłowę
nałonieBlanki.
Zprzestrachuzemdlały,zawołałDagobert,biegnącdoswej
małejpodróżnejmanierki.Biednedzieciska!niedziw,potylu
dziwnychprzykrychwrażeniach.
Izwilżywszyniecowódkąrógchustki,żołnierzukląkłprzyłóżku,
natarłlekkoobydwomskronieidotknąłrumianychustimałych
różowychnozdrzy...
Ciągleklęczący,nachyliwszykusierotomswojąopaloną,
zmieszanątwarz,wzruszony,awowejchwilicałyświatłemksiężyca
oświecony,zaczekałchwilę,zanimbywypadłapotrzebajednego