Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁXI.PODEJŚCIE.
Odczytawszywyjątkizdziennikaojca,sierotyzamilkłynajakiś
czas,smutniesięzamyśliły,oglądającpożółkłepismo.
Dagobert,takżezadumany,myślałoswymsynuioswejżonie,
zktórymibyłjużdawnorozłączony,aktórychniedługomoże
spodziewałsięujrzeć.Potempierwszyprzerwałmilczenie,odkilku
minuttrwające,i,biorącpismozrąkBlanki,złożyłjetroskliwie,
włożyłdokieszeniirzekłdosierot:
–Takwięc,mojedzieci,bądźciespokojne...widzicie,jakzacnego
macieojca;myślcietylkooradości,zjakąwkrótcegoucałujecie,
ipamiętajciezawszeoimieniuuczciwegochłopca,któremu
zawdzięczaćbędziecietęprzyjemność;bogdybynieon,jużbywasz
ojciecbyłzabitywIndjach.
–NazywasięonDżalma...Nigdygoniezapomnimy–rzekłaRózia
–iprosićbędziemynaszejmatki,abyczuwałanadnimtak,jaknad
nami...
–Agdynaszanioł-stróżGabrjelprzyjdziejeszcze–dodałaBlanka
–powiemymutakżeonazwiskuDżalmy.
–Dobrze,mojedzieci,pewienjestem,żecosiętyczyserca,
oniczemniezapomnicie...Leczwróćmydowędrownika,który
przybyłdowaszejbiednejmatki.Widziałongeneraławmiesiąc
pozdarzeniach,októrychczytałyście,i,wchwilikiedyznowuuderzyć
mielinaAnglików,waszojciecpowierzyłmutepapieryimedal.
–Ale,Dagobercie,nacosięnamprzydatenmedal?
–Acoznaczątewyrazynanimwyryte?–mówiłaRózia,wyjmując
gozzanadrza.
WParyżu
UlicaŚ-oFranciszkaNr.3;
będzieciepoupływiepółtorawiekudnia13lutego,
1832r.
Módlciesięzamnie.
–Ato,mojedzieci...znaczy,że13lutego1832r.trzebanambyć
wParyżu,naulicyśw.FranciszkaNr.3.
–Acóżtambędziemyrobili?
–Biednawaszamatkataknaglezachorowała,iżniemogłamitego
powiedzieć;wiemtyletylko,żetenmedaldostałaodswychrodziców;
byłytorelikwieprzechowywanewjejrodzinieprzeszłoodstulat.
–Ajakżedostałsięonnaszemuojcu?
–Gdywyjeżdżałwnocy,kładącspieszniedopowozuwszystko,