Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Cocijest,Róziu?
Patrz...patrz...odpowiedziała,pokazującnaOkno.Zdaje
misię,żewidziałem,jakczyjaśrękaodsunęłatamfutronabok.
ZaledwieRóziawyrzekłatesłowa,Dagobertskoczyłkuoknu;
otworzyłjenagle,zdjąwszywprzódzawieszonenaniemfutro.
Nocbyłaciemna,świszczałwiatrgwałtowny.
Żołnierzprzysłuchiwałsię,ileczgdynicnieusłyszał,powrócił,
wziąłświecę,iświeciłprzezokno,zasłaniającrękąpłomień.
Nictakżeiniewidział.
Zamknąwszyznowuokno,pomyślałsobie,żewiatrporuszył
iodsunąłfutro,próżnystrachprzetoomyliłRózię.
Uspokójciesię,mojedzieci...Wiatrdmiegwałtownie,i,odsunął
futro.
Ależ,jestemprawiepewna,żewidziałampalce,jaikodsuwały
futrorzekłaRózia.
JapatrzyłamnaDagoberta,nicwięcniewidziałamdodała
Blanka.
Iniebyłocowidzieć,mojedzieci,rzeczbardzonaturalna;
dooknaprzynajmniejosiemstópwysokościodziemi;trzebabybyć
olbrzymem,abysiętudostać,lubmiećdrabinę.Drabinyniebyło
czasuusunąć,bo,jaktylkoRóziakrzyknęła,skoczyłemdookna,iprzy
świecynicniewidziałem.
CośmisięprzywidziałozapewnerzekłaRózia.
Patrz,kochanasiostro...jakiwiatr...dodałaBlanka.
Wybaczmiwięc,żecięnabawiłamniepokoju,dobrymój
Dagobercie.
Alerzekłżołnierz,zamyśliwszysię,martwimnie,żePonury
niewrócił,pilnowałbyokna;musiałonzwietrzyćstajnęswego
kamrata,Jowialnego,iwstąpiłtampowiedziećmudobranoc...mam
ochotępójśćponiego.
Ach,nie,Dagobercie,niezostawiajnassamychkrzyknęły
dziewczęta,będziemysiębardzolękały.
Istotnie,Ponurymusizarazpowrócić,ipewnyjestem,żewkrótce
usłyszymyjakbędziesiędrapałdodrzwi...Ciągnijmyprzetodalej
nasząpowieśćrzekłDagobert,usiadłszyprzyłóżkusióstr,aletym
razemwprostnaprzeciwokna.
Powiedziałemwięc,żewaszojciec,będącwniewoli
wWarszawie,zakochałsięwwaszejmatce,awydaćchciano
zakogoinnego.Wroku1814dowiedzieliśmysięozakończeniu
wojny,owygnaniucesarzanawyspęElbęipowrocieBurbonów...