Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopełniłjużswegoposłannictwa,najegomościjużtylkoczekają.
–Ha!skoronamnietylkoczekają,ozwałsięproboszcz,toidę.
Ipoczciwyksiądz,uczyniwszypewnewysilenie,wprzeciągupięciu
minutznalazłsięrzeczywiścieobokżółtegofiakra,naprzeciwkodrzwi
wchodowych.
–Niechtambędziejakchce,mówiłondosiebie,tenParyż,zawsze
towiększeniżBouillé,anawetniżRouen.
JustyniMinaczekaligoudrzwi.
Widząctęmłodąipięknąparę,ksiądzzatrzymałsięiuśmiechnął.
–A!zawołał,wistocie,dobrymójBoże,Tyichstworzyłeśjedno
dladrugiego.
Minapodbiegłaiskoczyłamunaszyję,jakwczasach,gdy
poczciwyksiądzprzychodziłodwiedzaćmatkęBoivin,akiedyona
miałalatośm.
Ucałowałją,apotemodsunąłodsiebie,bysięjejprzypatrzeć.
Wtejpięknejdziewicy,któraniedługostaćsięmiałakobietą,byłby
nigdyniepoznałdziewczynki,którąprzedsześciulatywyprawił
doParyżawbiałejsukiencezniebieskimpaskiem.Alepoznał
jąpoczułemuściśnieniu.
Brakowałojeszczepięciuminutdoodjazdudokościoła.
–Prosimynagórę,księżeproboszczu!odezwalisięrazemJustyn
iMina.
Proboszczwszedł.Wprowadzonogodomałżeńskiegopokoju,
wktórymznajdowalisię:matkaCorby,siostraCelestyna,pani
Desmarets,pannaZuzannadeValgeneuseistaryprofesor.
–OtojestnaszproboszczzBouillé,mamoCorby,rzekłaMina,
ksiądzDucornet.
–Tak,tak,odrzekłproboszczcałyprzejętyradością,ksiądz
Ducornet,któryprzynosizsobąposagswejwychowanki.
–Jakto,posagwychowanki?
–Takjest!Wyobraźciesobie,żeotoprzedtrzemadniamiotrzymuję
przesyłkęzpieczęciąpocztowąniemiecką,awniejprzekazdziesięciu
tysięcyośmiusetfrankównapp.LeclerciLouis,bankierówwRouen.
–Icóżwięcej?zapytałJustynzmienionymgłosem.
–Czekajcie!muszęiśćporządkiem.Otwieramnasamprzódprzekaz,
więcoprzekazieimówićwambędęnasamprzód.
–Dobrze,słuchamy.
PaniCorbywidoczniezbladła.
Inneosobyzdawałysięwzględniezajęteopowiadaniemproboszcza
zaledwiezaczętem,aleniktniewyłączającnawetMiny,niewidział