Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakto,jeżeliprzybędzie?
–Czytotambakałarzumiejeździćkonno?...Trzebamitobyło
powiedzieć,byłbymwamdałHuzara.
Huzar,byłtojedenzludzipanaJackala,któremudladzielności
wdosiadaniukonia,nadanowykwintnyiwyrazistyprzydomek
Huzara.
–Uczyniłemmuwłaśnietęuwagę,rzekłSalvator,alepowiedział
mi,żejakosynrolnika,jeździłkonnooddzieciństwa.
–Dobrze!Ateraz,jeżelisięznajdziekobieta,wszystkopójdzie
gładko.
–Ależ,rzuciłSalvator,niewidzękoloniejżadnejkobiety,którąby
możnamiećwpodejrzeniu.
–Kobietyzawszetrzebamiećwpodejrzeniu.
–Czyniejesteśpanzbytbezwzględnym,panieJackal?
–Powiadaszpan,żemiodyczłowiekuprowadzi!twojąMinę?
–MojąMinę?odrzekłSalvatorzuśmiechem.
–No,Minębakałarza,nasząMinę,słowem!
–Tak.Brocanta,którawidziałaichprzejeżdżającychokołoczwartej
zrana,jakpanupowiedziałem,poznała,żetobyłmłodyczłowiek;
utrzymujenawet,żebrunet.
–Ponocywszystkiekotyszare.
IpanJackalprzytemprzysłowiupotrząsnąłgłową.
–Panwątpisz?zapytałSalvator.
–Ototak...Niezdajemisięrzecząnaturalną,żebymłodyczłowiek
uprowadzałmłodądziewczynę;toniejestjużwnaszychobyczajach.
Chyba,żetenmłodyczłowieknależydowysokiejrodziny,silnej
nadworze,inieobawiasięwdziewiętnastymwiekubawićsię
wLauzunaiRyszeljego;możejakisynpara,synowieckardynała...
Tostarcydziśporywają,mówiętodlaciebie,panieSalvatorze,
anadewszystkodlategopana,któryrobidramaty,dodałpolicjant,
wskazującnaJanaRobertalekkiemskinieniemgłowy,gdyżstarość
jestbezwładnąizużytą;aleporwaniezestronymłodzieńca,który
mapięknośćisiłę,tozbrodniapotworna!
–Jednakżetakjest.
–Zatem,szukajmykobiety!Niezawodniekobietaumaczałapalce
wzbrodni;wjakimstopniu,niewiem;alekobietamusiodgrywaćrolę
wtymtajemniczymdramacie.Powiadaszpan,żeniewidziszkołoniej
żadnejkobiety;ajawidzęsamekobiety:nauczycielki,dozorczynie,
przyjaciółkizpensji,służebne...A!panniewiesz,cotosąpensje
żeńskie,o!człowiekunaiwnegoserca!IpanJackalzażyłdruginiuch