Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przyrzekamci,żezatrzydnibędzieszmiałoniejwiadomość.
Acobędęrobiłprzeztetrzydni?
Będzieszsiedziałspokojnie.
Troszkęprędzej,gdybymożna;nieprawda,panieSalwatorze?
Zrobięcobędęmógł.Ruszaj.
Dobrze,dobrze,idę,panieSalwatorze.No,tośmieszne!gdzież
misięnogipodziały?niemogęjużiść!
Salwatordałznak,dwajludziezbliżylisiędoBartłomieja,który
oparłsięnanichiodszedł,mówiąc;
Przyrzekłeśmipanzatrzydninajdalejdaćwiadomośćocórce,
panieSalwatorze,niezapomnij.
Izdrugiejstronyulicy,przedbramąszpitala,któramiałasięzanim
zamknąć,cieślakrzyczałjeszcze:
Niezapomnijomojembiednemdziecku,panieSalwatorze!
Miałeśpansłuszność,rzekłJanRobert,niewszynkutotrzeba
poznawaćludzi.