Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadaćimiętejprzenikającejfantazji,nazwalibyśmyją„Rezygnacją”.
Niebyłodlaniejwłaściwszejiwyrazistszejnazwy.
Nutakorzystnedawałaświadectwookompozytorze.Musiałonbyć
smutnymizrezygnowanym,jakjegomuzyka;obumłodzieńcom
jednocześnieprzyszłatamyśldogłowy.
Zaczęliwięcodtego,pocotuprzyszli,tojestodobmyciasobierąk;
poczempostanowiliwyszukaćwirtuoza.
Poskończonejoperacji,aptekarzprzyniósłimserwetę;wzamian
zato,JanRobert,bygowynagrodzićzawszystkietrudy,dał
musztukępięciofrankową.
Zatęcenęaptekarzradbybyłwstawaćtrzyrazynanoc.Toteż
rozpływałsięwpodziękowaniach.CowidzącJanRobert,prosił
opozwoleniepozostaniajeszczekilkachwilnadworzedla
wysłuchaniażałosnejmelodji,którawciążrozlewałasięwpowietrzu.
–Zostańciepanowiejakdługochcecie!odpowiedziałaptekarz.
–Apan?zapytałJanRobert.
–Oh!mnietonieprzeszkadza,zuwagi,żezamknędrzwiipołożę
sięspaćnapowrót.
–Ajakżeżmywyjdziemy?
–Drzwiodulicyzamykająsiętylkonaklamkęinazasuwkę,dosyć
będzieodsunąćzasuwkęipodnieśćklamkęabędziecienaulicy.
–Aktozamkniedrzwizanami?
–Ba!drzwi!chciałbymmiećtyletysięcyfrankówdochodu,ilerazy
narokonestojąotworem.
–Awięcwszystkodobrze?rzekłJanRobert.
–Wszystkodobrze,odparłuradowanyherborysta.
Potemzamknąłdrzwiipozostawiłdwóchmłodzieńcówpanami
dziedzińca.
PrzeztenczasSalvatorzbliżyłsiędojednegozokiennadole,przez
któregoszybywidaćbyłoświatło.
Widocznieztegopokoju,doktóregonależałotookno,wychodziła
melodja.
Salvatorspróbowałpociągnąćdosiebieokiennice;niebyły
zaczepionewewnątrzirozeszłysię.Wtedy,przezotwórwfirance,
spostrzeglimłodego,trzydziestoletniegomężczyznę,którysiedząc
nadośćwysokimtaburecie,grałnawiolonczeli.Chociażmiałprzed
sobąnapulpicieotwartenuty,młodzieniecniezdawałsięzaglądać
wnie,leczoczyjegobyływzniesionewniebo;zdawałsięnawetnie
miećświadomościotemcograł:postawajegowyrażałaczłowieka
szarpanegosmutnemuczuciem,rękamachinalnieprowadziłasmyczek,