Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naszymAniołemStróżem,iżeonnasnigdynieopuści,bokochanas
obietakmocno,jakmatkanaskocha...
–Apotem–przerwałaBlanka–wziąłkażdąznaszarękę,
ischyliwszyswepiękneobliczekunam,długopatrzyłnanasztaką
dobrocią...ztakądobrocią,żeniemogłyśmyoderwaćnaszegowzroku
odjegospojrzeń.
–Tak–mówiładalejRózia–izdawałosięnam,żejego
wzrokiprzyciąganasdosiebie,albożesercenaszenawskroś
przenika...ZwielkimnaszymsmutkiemGabryelnasopuścił,ale
powiedział,żenastępnejnocypowróci.
–Ipowrócił?
–Takjest,amożeszsobiewyobrazićzjakąniecierpliwością
czekałyśmychwilizaśnięcia,żebyzobaczyć,czynaszprzyjaciel
znowunasweśnieodwiedzi.
–Hm...tomiprzypomina,mojepanienki,żezawczorawieczór
mocnościetarłysobieoczy–rzekłDogobert,skrobiącsięwczoło
–udawałyście,żesenwasmorzy...Wiem,chciałyściemniecorychlej
odprawić,żebytemprędzejsenprzywołać?
–Tak,Dagobercie.
–Wprawdzie,niemogłyściepowiedziećmi,jakPonuremu:pójdź
spać,Dagobercie.IwaszprzyjacielGabryelpowróciłznowu?
–Takjest,aletymrazemdługomówiłznami,iwimieniumatki
naszejtakczułe,takszlachetnedawałnamprzestrogi,żenazajutrzrano
Róziaijacałyczaszajmowałyśmysięprzypominaniemnajmniejszych
słównaszegoAniołaStróża...tudzieżjegospojrzeń...jegotwarzy...
–Tomiprzywodzinapamięć,panienki,żeściewczorajprzezcałą
drogęszczebiotałyzsobą...ikiedyjamówiłem:biało,
odpowiadałyściemi:czarno.
–Tak,Dagobercie,myślalyśmyoGabryelu.
–Iodtądobiekochamygo,takjakonnaskocha...
–Leczonjeden,awasdwie?
–Czyliżmatkanaszaniebyłateżjednądlana?obu?
–Toprawda!...Ach!ale,czywiecie,żewkońcujabędęzazdrościł
temuhultajowi...mojepanienki?
–Jesteśnaszymprzyjacielemwednie,aonnaszymprzyjacielem
wnocy?
–Zrozumiejmysię:kiedywednieonimrozmawiacie,kiedy
wnocymarzycieonim,cóżwięcdlamniezostanie?
–Zostanącitwojedwiesieroty,któretykochasz–rzekłaRózia.
–Iktóreciebietylkojednegomająnaświecie–dodałasłodkim