Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ryśzasługiwałnasmutnąnazwędlaswegozdradneg
drapieżnegospojrzenia.
Całyczarny,leżałwkłąbzwiniętywklatce;kolorujegoniemożna
byłorozeznaćodotaczającejgopomroki,niewidaćbyłojegosamego,
tylkowcieniubłyszczałydwanieruchomeognie,dwiedużeźrenice
żółto-fosforycznegokoloru,wnocytylko,takpowiem,rozniecające
się,gdvżwszystkietekociegoroduzwierzętanajlepiejwidzątylko
wpośródnajwiększejciemności.
Morokwszedłcichodostajni;odjegociemno-rudegodługiego
futra,dziwnieodbijałajegoblado-kasztanowataiżółtanajeżona
czuprynaidługabroda;dosyćwysokozawieszonalampazupełnie
gooświetlała,ajaskraweświatłooboknocnychcienijeszcze
wydatniejszemuczyniłorysyjegozłowróżbnejkościstejtwarzy.
Zbliżyłsiępowolidoklatki.
Białaobrączkaotaczającajegopłowąźrenicę,zdawałasię
powiększać;okojego,jaskrawe,nieruchome,nieróżniłosię
odognistego,osłupiałegookarysia,leżącegociąglewcieniu;alejuż
zwierzętozaczynałoczućwpływurocznegospojrzeniaswegopana;
dwaczytrzyrazynaglezamknęłopowieki,głucho,gniewnie
chrapnąwszy,wkrótcepotem,jakbymimowolnieotwierającoczy,
wlepiłojewytrzeszczonewoczyMoroka.
WtedyokrągłeuszyŚmierciprzywarłydoczaszki,skóranaczole
zmarszczyłasiękonwulsyjnie,ściągnęłapysknajeżonytwardemi
szczecinami,dwarazyotworzyłamilczkiempaszczę,uzbrojoną
strasznemikłami,wywiesiwszywpołowieczerwony,chropowaty
język.
Morokwyciągnąłkuklatceswojąstalową,doczerwonościogrzaną,
laskę,irzekłkrótkim,rozkazującymgłosem:
Śmierć...tu!
Ryśwstał,aletaksięspłaszczył,brzuchemikolanamidotykałsię
prawieposadzki,byłnatrzystopywysoki,abliskopięćstópdługi;
jegogrzbietgiętki,mięsisty,jegopodkolankazniżoneiszerokieniemal
jakuwyścigowegokonia,głębokapierś,potężnykark,nerwiste,
zsiadłełapy,wszystkozapowiadało,żestrasznetozwierzęzwielką
siłąłączyłowsobiezwinnośćiszybkość.
Morok,ciąglezwyciągniętąkuklatcelaską,postąpiłkrok
dorysia...
RyśzrobiłkrokkuMorokowi...
Zatrzymałsię...
Śmierćstanęła...