Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
towzruszyło:„Zacóżdziękujeszmi,pani...czyliżniepowiedziano:
„kochajciesięnawzajem”?
–Ktotakpowiedział,Dagobercie,On?
–Tak,okimtomówiłpodróżny?
–Tegoniewiem;uderzyłmnietylkosposób,którymonwymówił
tesłowa,itebyłyostatniesłowa,którepowiedział.
–Kochajciesięnawzajem?...–powtarzałaRózia.
–Jaktodowodzidobregoserca...–mówiłaBlanka–nieprawda,
Dagobercie?
–Ponieważtenwędrownikjestprzyjacielemgenerała,tojuż
dowodzi,żemadobreserce.
–Jakażtoszkoda,żeśmygoniewidziały...
–Agdzieżposzedłtenpodróżny?
–Bardzodaleko...bardzodaleko,naPółnoc,–powiedziałtowaszej
matce;którapotemmówiłamionim:„Prostejegosłowarozrzewniły
mnie;przezcałyczas,jakiemgosłuchała,byłomilepiej;mocniej
jeszczekochałammegomęża,mojedzieci,aztemwszystkiem,
patrzącnawyrazjegotwarzy,sądziłbyś,żenigdysięnieuśmiechnął,
anizapłakał”,dodaławaszamatka,itoprawda.
–Nigdysięnieroześmiał,anizapłakał?–dodałaBlanka.
–Kiedyodchodził,waszamatkaija,stojącwedrzwiach,
patrzyliśmyzanimdopókimogliśmy,szedłzespuszczonągłową.
–Chódjegobyłpowolny...spokojny...pewny...myślałbykto,żekroki
liczył...icodokrokujegorzeczjeszczeosobliwsząspostrzegłem.
–Co,co,Dagobercie?
–Wiecie,żedrogaprowadzącadodomu,byłazawszewilgotna,
atozprzyczynymiłegoźródełka,którejązalewało...
–Tak,tak.
–Awięcśladyjegozostałynaglinieiwidziałem,żenajego
podeszwachbyłyćwiekipowbijanewkształciekrzyża...
–Ototak–mówiłDagobertstawiającsiedemrazypalecnakołdrze
–ot,takimwbitebyłyporządkiem.Widzicie,żebędziekrzyż.
–Achprawda...krzyż,widzisz,siostro.
–Cóżtomaznaczyć,Dagobercie?
–Dalipan,niewiem...możeprzypadkiem...Jakkolwiekbądź,
odwiedzimytegotajemniczegogościazapowiadałycośniedobrego.
Gdyżjaktylkoodnasodszedł,jednozadrugiemdotykałynas
nieszczęścia.
–Niestety!śmierćnaszejmatki?
–Tak,alewprzódjeszcze...innezmartwienie!...Trzebanambyło