Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jakiezeszłyzOlimpu,wydawalinajniespodziewańszeokrzyki,głosem
najhukliwszym.
Potężne:hurra!powitałotrzechnaszychprzyjaciółprzywejściu
dosali.
Pierrotobjawiłswąmęzkośćpodnoszącstanikpierrotkiiukazując
swądrugągłowę.
Poliszynelzatrzymałsięwswymbieguwirowym,jakgwiazda
zaczepionaokometę.
Turekspróbowałpodnieśćobienogirazem,cospowodowało
natychmiastowyupadekizupełnąruinęstołu,naktórysiępowalił.
NareszciemałpajednymskokiemznalazłasięnaramionachPetrusa,
iwśródśmiechucałegozebrania,zaczęłaskubaćarystokratyczne
kameliejegokapelusza.
–Wierzajmi,rzekłJanRobertdoPetrusa,wyjdźmyztąd,jatunie
mogęwytrzymać!
–Wyjść,kiedyśmyjeszczenieweszli!zawołałPetrus,coznowu?
Myślelibyżesięboimyipuścilibysięzanamipowszystkichulicach
Paryża.
–Atobiejaksięzdaje?zapytałJanRobertodwracającsię
doLudowika.
–Mniesięzdaje,żekiedyśmyrazjużtuweszli,tobądźmy
dokońca.
–A,dajcieżpokój!
–Baczność!zawołałPetrus,patrząnanas.Ty,któryjesteś
człowiekiemteatralnym,powinieneświedzieć,żewszystkozależy
oddebiutu.
Izmierzającprostodorodzajukrateru,któryotworzyłsięprzed
turkiem,gdzieciałotegonieszczęśliwcazapadłosięizkądwystawały
tylkokońcejegobutówikonieckityodturbana.
–Dostojnymuzułmaninie,rzekłstojącwciążzmałpąnaramionach,
wszakznaszprzypowieśćswegopatronaMahomeda-ben-Abdalah,
synowcawielkiegoAbu-Tabela,książęciaMekki?
–Nie,odpowiedziałgłoswychodzącyzgłębinrozłamanegostołu.
–„Skorogóranieprzychodzidomnie,japrzychodzędogóry!”
Wtedyschwyciłznienackamałpęzaskóręnaszyi,zdjąłjązramion
jakkapeluszikłaniającsięturkowiulicznikiem,którywiłmusię
wwyciągniętejręce.
–Najniższypokłon,dobrymuzułmaninie!rzekł.
Iznowuzarzuciłnaramionachłopaka,któryczemprędzejzsunąłsię
wzdłużjegociała,jakzesłupanamydlonegoiwykrzywiającsię,znikł