Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałVII.Prostadroganajkrótsza.
Trzejmłodzieńcypopatrzylinasiebieprzezchwilę.
Pierwszaminutazeszłanazdumieniu;przezdrugą,mianowicie
Salvator,wróciłdozimnejkrwi.
–Spokojności!rzekł,rzeczjestważna,chodzioto,ażebyśmynie
postąpilijakdzieci.
–Ależjąporywają!zawołałJustyn,onawzywamnienaratunek!
chceażebymjąpomścił.
–Anisłowa;dlategowłaśnietrzebawiedzieć,ktojąporywaidokąd
jąuprowadzają.
–Ajaksiędowiedzieć?mójBoże,mójBoże!
–Wszystkiegodowiedziećsięmożnazczasemicierpliwością,mój
kochanyJustynie.WszakpewnymjesteśMiny,nieprawdaż?
–Jaksiebiesamego.
–Otóżtedybądźspokojny,będzieonaumiałasięobronić.Idźmy
drogąnajkrótszą,kiedypilno.
–O,tak!zlitujciesięnademną...Zmysłytracę!
Justynomdlewałnamyśl,żeMinazostajewrękachjakiego
uwodzicielaiżemogłabyćnarażonąnagwałtfizycznyimoralny.
–CzyjesttuBabolin?
–Jest.
–Wypytajmygo.
–Wypytajmy!powtórzyłJustyn.
–Wsamejrzeczy,rzekłJanRobert,odtegomusimyzacząć.
Wrócilidopokojubakałarza.
–Nasamprzód,rzekłSalvator,dajluidoratemuchłopcudlamatki
itrochędrobnychdlaniegosamego.
Justynwydobyłdwaluidoryidwiesztukipięciofrankowezkieszeni
idałjeBabolinowi.
AleSalvatorująłchłopcazarękęwchwili,gdyjązamykał,
otworzyłjąsiłąazwielkiemzmartwieniemBabolinawydobyłzniej
jednegoluidoraijednęsztukępięciofrankową,któreoddałJustynowi.
–Schowajtedwadzieściapięćfrankówdokieszeni,rzekł,
zagodzinęzużytkujeszje.Potemzwracającsiędochłopca.Gdzie
matkatwojaznalazłatenlist?zapytał.
–Co?zapytałchłopieczminąnadąsaną.
–Pytamsię,gdziematkaznalazłatenlist...któremiszłaulicami.
–Aczyjawiem?Niechsiępanjejsamejzapyta.
–Onmasłuszność,rzekłSalvator,jejtrzebasięwypytać,ona
zapewneliczynatwojeodwiedziny...Czekajcie!ustawmydobrze