Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Maszpanioto,rzekłbydopomódzwspomnieniom.Idałjej
drugiegoluidora.
–Proszęcię,matko,rzekłBabolin,zróbżedlapanaJustynato,
ococięprosi.PanJustyn,tonietakijakinni,ibardzogopoważają
wcyrkuleśw.Jakóba;bądźpewna.
–Atobiecodotego,urwisie?odezwałasięstara.Idźnozadrzwi!
–Ba!jaksięwampodoba,odpowiedziałBabolin,panJustyn
wreszciekazałmisiętuprzyprowadzić;niechsobieradzijakmoże.
Onjestdosyćduży,bymógłsamprowadzićswojesprawy.Iposzedł
bawićsięzpsami.
–Brocanto,odezwałasięRóżaswymgłosemsłodkim
iharmonijnym,widzicie,żemłodzieniectenjestbardzowzruszony
iniespokojny;powiedzcieżmu,proszę,toczegodowiedziećsię
pragnie.
–O!zaklinamcię,pięknedziecię,rzekibakałarzskładającręce,
prośzamną!
–Onapowie,rzekłaRóża.
–Onapowie!onapowie!...Zapewne,żepowiem,mruknęłastara,
jakobywyższejulegającwoli:tyznaszmojąsłabąstronę,żeciniczego
odmówićniemogę.
–Dalejpani,nalegałJustyn,ztrudnościąpowstrzymując
niecierpliwość,przypomnijsobie,namiłośćBoską!
–Zdajemisię,żetobyło...Tak,totam;terazjestempewną...
Wreszciemożnabyuciecsiędokart.
–Azatem,rzekłJustyn,jakbymówiącsamdosiebieiniezwracając
uwaginaostatniesłowaBrocanty,musieliprzebyćSekwanęprzez
Pont-NeufijechalikurogatkomFontainebleaulubśw.Jakóba.
–Właśnie,bąknęłaBrocanta.
–Zkądpaniwieszotem?zapytałmłodzieniec.
–Mówię„właśnie,”takjakbympowiedziała„zapewne”.
–Słuchajpani,zawołałJustyn,jeżeliwieszco,naimięBoga,
powiedzmi...
–Janicniewiem,odrzekłaBrocanta,tylkoto,żeznalazłam
naplacuMaubertlistpodpańskimadresem,którypanuprzesłałam.
–Brocanto,odezwałasięRóża,jesteściezłąkobietą!Wieciejeszcze
coś,aniechceciepowiedzieć.
–Nie,odrzekłaBrocanta,niewiemnicwięcej.
–Źlerobisz,matko,żewtensposóbodprawiasztegopana;
toprzyjacielpanaSalvatora.
–Janieodprawiamtegopana;powiadammu,żeniewiemtego