Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Którawtedybyłagodzina?
–Mogłabyćpiątazrana,panieSalvatorze.
–Dobrze,czyjużwszystko?
–Wszystko.
–NagłowęRóży?
–NagłowęRóży.
–CzemunieopowiedziałaśpoprostupanuJustynowitego,
cozaszło?
–Skusiłomniecoś,panieSalvatorze;onrozpowiewydarzenie,
atozjednamiklientów.
–Maszoto,Brocanto,luidorazato,żepowiedziałaśprawdę,
odrzekłSalvator,aleztegoluidorakupisztemudzieckutrzypary
pończochbawełnianychibucikikozłowe.
–Jachcębucikiczerwone,panieSalvatorze,odezwałasięRóża.
–Wybierz,jakiejzechceszbarwy,mojedziecko.Potemodwracając
siędoBrocanty:Słyszałaś,rzekł,jeżelizatydzień,dzieńwdzień,
godzinawgodzinę,niewyprowadziszsięztąd,odbioręciRóżę.
–O!mruknęłastara.
–Aty,Różo,jeżelicięzastanęjeszczezboseminogami,tociękażę
ubraćtak,jakbyłaśubraną,kiedyciępierwszyrazzobaczyłemprzed
pięciulaty.
–O!panieSalvatorze!zawołaładziewczyna.
Wtedy,zbliżającsięporazostatnidostarej:
–Niezapominaj,Brocanto,rzekłdoniejpółgłosem,
żemizatodziecięodpowiadaszgłową!Jeżelijązamęczyszwtem
poddaszu,tojacięzamorzęmrozemigłodemwwięzieniu.
Ipotejpogróżcenachyliłsiękudziewicy,którazeswejstrony
podałamuczoło.
Potem,wychodzączkomórki,dałznakJanowiRobertowi,ażeby
poszedłzanim.
JanRobertrzuciłostatniespojrzenienastarąidwojedzieciizkolei
ruszyłwśladzaSalvatorem.
–Ktotojesttaosobliwadziewczynka?zapytałSalvatora,gdy
wyszlinaulicę.
–Bógtosamwie!odpowiedziałtenże.
IdąculicąCopeau,anastępnieMouffetard,opowiedziałpoecie
wypadekznocy20-gosierpnia.
Opowiadanieniebyłodługie,jakwiemy;skończyłosięgdydwaj
młodzieńcystanęlinaPont-Neuf.
–Stój!rzekłSalvator,opierającsięosztachetyposąguHenrykaIV-