Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanRobertzatrzymałsię.
–Zapozwoleniem!zapytał,jestżetojużmocnempostanowieniem,
idziemynawieczerzę?...Dokogo,powiadacie?
–DoBordiera.
–Niechitakbędzie!doBordiera.
–Jużciżzapewne,żepostanowione,odpowiedzielijednymgłosem
PetrusiLudowik;czemużbynie?
–Zawszeczassięcofnąć,kiedyktojestnadrodzezrobienia
głupstwa.
–Głupstwa!atowczem?
–Wczem!Wtem,żezamiastpójśćspokojniezjeśćwieczerzę
uVerego,uFilippalububraciProvanceaux,chcecieprzepędzićnoc
wjakiejśpodłejknajpie,gdzienaspoczęstująrozrobionąlukrecjąpod
pretekstemwinaBordeauxikotemwmiejscekrólika.
–Cóżtyudjabłamaszdzisiejszejnocyprzeciwkotomilukrecji,
opoeto?zapytałLudowik.
–Mójkochany,odezwałsięPetrus,JanRobertdoznałwielkiego
powodzeniawTheatre-Français;zarabiapopięćsetfrankówcodrugi
dzień;mazłotapełnekieszenieizostałarystokratą.
–Awytonibydlaoszczędnościidziecietamnakolację?
–Nie,odparłLudowik,ależebypotroszespróbowaćwszystkiego.
–Atomigwałtownapotrzeba!mruknąłJanRobert.
–Jaoświadczam,począłznówLudowik,żemsiędlategoobałwanił
wtengłupikostjum,dziękiktóremuwyglądamjakpiekarz
cowyciągnąłbiletkonskrypcyjny,ażebypójśćdziśnawieczerzę
doGościnnegoDworu;jestemodeńostokroków;tambędęjadł
wieczerzę,alboniebędęjadłwcale!
–Aha!mówiszjakbywalec,rzekłPetrus,szpitaliteatranatomiczny
przygotowałyciędowszystkichwidoków,bodajnajohydniejszych;
jakofilozofimaterjalista,zahartowanyjesteśprzeciwwszelkim
niespodziankom.Jaktóryztytułumalarza,niezawszemiałemlukrecję
dopiciaikotadozjedzenia,jaktórymiałemstycznośćzmodelami
obojgapłci,zżyjącemitrupami,odumarłychniższemioduszę;janie
czujęwstydu,chwałaBogu!Ale,dodałwskazującnaswego
przyjacielawysokiegowzrostu;tenwrażliwymłodzieniec,tenczuły
poeta,tennastępcaBajrona,tenkontynuatorGothego,ten,słowem,tak
zwanyJanRobert,coontambędzierobiłwtemszkaradnemmiejscu?
Zeswemidrobnemirękami,zeszczupłąnogą,zpięknymakcentem
kreolskim,czyżonmożemiećnajmniejszewyobrażeniejaknależy
zachowaćsięwświecie,wktórymmamygoprzedstawić?On,który