Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
III
HistoriaGualezy
Teraztygadaj,GualezorzekłSzuryner.
Kimtwoirodzice?spytałRudolf.
Nieznamich;urodziłamsię,jaktomówią,podkapuścianym
liściem.
Wtakimrazie,GualezozawołałSzurynerjesteśmy
krewnymi,boijaniewiem,skądsięwziąłem.
Aktocięwychował?przerwałRudolf.
Niewiem…Odkądpamiętam,byłamprzystarej,jednookiej
babie;nazywaliPuchaczką;miałanoszakrzywionyjakhak,oko
zielone,okrągłe.Wieczoremsprzedawałamcukier,aprawdęmówiąc,
żebrałam…Kiedy,wracając,nieprzyniosłamnajmniejdziesięciusous,
dostawałamszturchańcezamiastwieczerzy.
Apewnajesteś,żetonietwojamatka?spytałRudolf.
Najpewniejsza,bomiPuchaczkadośćczęstowymawiała,
żejestemsierotabezojcaimatki.
Izawszetakbyłaśbita?spytałSzuryner.
Zawszedostawałamszklankęwody,kawałeksuchegochleba
ikładłamsięnacałąnocmarznąćwstarymsienniku,wktórym
Puchaczkazrobiładziurę,żebymweńmogławleźć.Nazajutrz
dostawałamtakiesamośniadanieiszłamzamiastodoMontfaucon
zbieraćrobakidowędek,boPuchaczkasprzedawałanamościewędki.
Mimotourosłaśprostajaktrzcina,dziewczyno;niemaszsię
coskarżyć.Odtejchudejstrawyjesteśtakacienkaizgrabna
przerwałSzuryner,buchającdymemzfajki.Alecóżcito,bracie…
panieRudolfie?Czegośposępny?…czydlatego,żetadziewczyna
użyłabiedy?…Namwszystkimnielepiejbyło.
O!Ręczę,żeniewycierpiałeśtylecoja,Szurynerze.