Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
IX
Niespodziewanywypadek
Naglezrowu,niedalekoktóregosiedziałaGualeza,podniósłsię
człowiek.Dziewczynakrzyknęłazestrachu–poznałaSzurynera.
–Niebójsię,dziecko!…–rzekłSzuryner.–Cozadziwne
spotkanie!PanieRudolfie…Sąnaświecierzeczyniepojęte…
–Coturobisz?–zapytałzdziwionyRudolf.
–Pilnujętwegodobra,panie.Zarazsiędowiesz,ocoidzie,tylko
cośsprawdzę.–Szurynerpobiegłdofiakra,wlazłnapudłoirzuciwszy
okiemdokoła,wrócił.
–Któragodzina?
–Wpółdopierwszej–odpowiedziałRudolf.
–Dobrze,mamyjeszczeczas…Trzebaci,panie,wiedzieć,
żepotwoimwyjściuzszynkowniprzyszedł…
–Człowieksłusznegowzrostuzkobietąwmęskimubiorzeipytali
omnie;wiemotym.
–Potemczęstowalimniewinemichcielisięczegośdowiedzieć
otobie,alejanicimniepowiedziałem.Choćbymiwiedziałco…nic
bysięniedowiedzieli…Jestemtwoimprzyjacielemnazawsze,panie
Rudolfie!
–Dziękujęci,mójdrogi,alecóżdalej?
–Piłemjużztobą,panieRudolfie,potemztymwysokimdrabem
iprzebranąkobietą…głowamitrochęciążyła,aprzytymdeszcz
zwyklemnieusypia…Poszedłemdopiwnictejruderyobokgarkuchni
izacząłemdrzemać,gdywtemprzebudziłmniejakiśhałas…
Usłyszałemgłosytychpaństwa…
–RozmawializBakałarzemiPuchaczką?
–Takjest;ułożylimiędzysobą,żesięzejdąnazajutrz…
opierwszej,przyzakręciedrogidoSaint-Denis,tuwłaśnie.