Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wybornie!wołałSzuryner.LeczPuchaczkamusiałazciebie
żywcemzłupićskórę.
Zgarnąwszystragan,przyszładomnie,myślałam,żepadnę
namiejscu,taksiębałam.Przyszedłszydodomu,Puchaczkazamknęła
drzwinaklucz;padłamprzedniąnakolana,błagającoprzebaczenie,
aonanicnieodpowiada.Wtemchwyciłaobcęgi…
Obcęgi?zawołałSzuryner.Naco?
Żebymiwyrwaćząb.
Szurynerzaklął.
Cocijest?spytałaGualeza.
Comijest?…Toćbymjednookąwiedźmęzabił,gdyby
miwpadławręce.Iokobandytynabiegłokrwią.
Iwyrwałaciząb,biednadziewczyno,taniegodziwababa?
zapytałRudolf.
Ajakże!…Itonieodpierwszegorazu!MójBoże,jakżemnie
męczyła!Dobyłamitenząb,mówiącprzytym:„Odtądcodzień
wyrwęcipojednym,akiedyjużzostanieszbezzębów,wrzucęcię
dowody”.
Przeklętababa!zawołałSzuryner.
Aczydzisiajznaćcojeszcze?odparłaGualezaiuśmiechając
się,ukazaładwarzędyzębów,równychibiałychjakperły.
Copotemzrobiłaś?spytałSzuryner.
Prawdęmówiąc,przebrałasięmiarka.Nazajutrzuciekłam.Szłam
całydzień,błąkającsiępoulicach.Nocąwlazłamdoskładudrzewa,
podstoskory.Głódmidokuczał,próbowałamjeśćtrociny,alenie
dałamrady.Tammnienastępnegodniaznaleźliiodprowadzili
napolicję.Badalimnie,sądziliijakowłóczęgęskazalinasiedzenie
wdomupoprawczymdolatszesnastu.Podziękowałamsędziomzaich
łaskę,boprzecieżwwięzieniudawalimijeść.Nadtowwięzieniu
nauczyłamsięszyć.Alewolałamśpiewać,niżpracować;kiedy