Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
śpiewałam,zdawałomisię,żejestemwolna.
–Prawdziwieurodziłaśsięsłowikiem–zauważyłRudolf.
–Gdyskończyłamszesnaścielat,wypuszczonomniezwięzienia.
Ledwiewyszłamnaulicę,zaczepiłamniegospodynitegoszynku
ijeszczekilkastaruch.„Mójaniołku”,mówiądomnie,„czychcesz
mieszkaćunas?Damycipięknesuknie,anicniebędzieszrobić,tylko
siębawić”.Ktoosiemlatwysiedział,tenwie,jaktomarozumieć.Ani
ichchciałamsłuchać.Myślęsobie:„Mamzarobionychtrzystafranków,
umiemszyć,robotasięznajdzie,gdyniestaniepieniędzy”.Chętka
dozabawmniezgubiła…aleniebyłonikogo,ktobymidałdobrą
radę…Nakupiłamkwiatównacałypokój;taklubiękwiaty!Potem
ładnąsuknię,jeździłamnaspacer…
–Zkochankiem?–spytałSzuryner.
–Gdzietam!Chciałambyćpaniąsiebie.Zatowarzyszkędozabaw
brałamdziewczynę,cobyłarazemzemnąwwięzieniu;todobra
dziewczyna,nazywasięRigoletta.
–Rigoletta?–przerwałSzuryner.–Nieznamjej.
–O,wierzę,touczciwaszwaczka,zarabiadwadzieściapięćsous
dziennie,mawłasnemałegospodarstwo…Cóżpowiem?Takdługo
marnowałampieniądze,ażmizostałotylkopięćdziesiątfranków.
Iwtedywłaśniedowiedziałamsię,żemojapraczkaniemanawetczym
zapłacićzałóżko,żezległawpiwnicyileżynasłomie,niemając
czymokryćanisiebie,aniswojejkruszyny.Pobiegłamdodomu,
zabrałamwszystkąbieliznę,jakąmiałam,zaniosłamjejiczuwałam
przyniej,ażznowumogłasiępodnieść.Pomagałamjejpieniędzmi,
wyzdrowiała.Terazmazczegożyć,alenigdyniechcemipowiedzieć,
cojestemjejwinnazapranie.Widzę,żechcemisięwtensposób
uiścićzdługu.Jeślitakdalejbędzie,muszęsobieznaleźćinną
praczkę.
–Agdycizabrakłopieniędzy?…–spytałRudolf.
–Ha,wtedyszukałamroboty.Umiembardzodobrzeszyć,szczerze