Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nie…tozawieleszczęścia!
–Szczęścianigdyniemożebyćzawiele.
–Ach!Niezwódźmnie,panieRudolfie!
–Wierzmi,mojedziecko–odpowiedziałRudolfztkliwością
ipowagą–takjest…jeżelichcesz,oddziśmożeszprzypaniGeorge
prowadzićtospokojneżycie,októrymmarzyłaś.
Gualezazałamałaręce;zdziwienie,radość,wdzięcznośćmalowały
sięnajejtwarzy.
–Kimpanjesteś,panieRudolfie?Musiszbyćchybaaniołem–
zawołałazełzami.
–Mojedziecko–odpowiedziałRudolfzesmutnymuśmiechem–
dużocierpiałemidlategocierpiącymająwemnieopiekuna…Mario!
Tak,zachowajtoimię…idźterazzpaniąGeorge.Przedodjazdem
pomówięjeszczeztobą,apotemodjadę,szczęśliwytwoim
szczęściem.
Marianicnieodpowiedziała.ZbliżyłasiędoRudolfa
izwdziękiemprzycisnąwszydoustjegorękę,odeszłazpaniąGeorge.