Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeRudolfnieśpi,iśmiejącsię,zawołał:
–Aha!Kochanku!…Chciałeśnaswypróbować?
–Toniepowinnodziwićciebie,cośpiszzotwartymioczami.
FiakierzatrzymałsięnaplacuŚwiętejMagdaleny.Deszczjużnie
padał,aleczarnechmurytakkryłyniebo,żebyłoprawieciemno.
–Chciałbymsięprzekonać–rzekłBakałarz–czytoprawda,coś
nammówiłotymdomu…
–Tobyobudziłopodejrzenia.Przecieżdopieroczwarta.
Puchaczkadumniepodniosłagłowę.
–Mamtylkojednooko–rzekła–aledobre.Zapółgodzinywrócę
izobaczysz,jakgrackosięuwinę.
–Zaraz,zaraz,wprzódwejdziemypod„KrwaweSerce”…Jeżeli
tamzastaniemyKulasa,weźmieszgoipostawisznaczatachprzed
domem.
–Maszrację…Kulasjestsprytnyjaklis,choćniemadziesięciu
lat.
–Cotozamiejsce„KrwaweSerce”?Szczególnanazwa–rzekł
Rudolf.
–Powiedztoszynkarzowi.Nazywajgo,jakchcesz:Piotr,Tomasz,
Krzysztof,Barnaba,nakażdeimięsięodezwie.Aleotoijesteśmy…
–Niewidzężadnegodomu.
–Niezobaczysz,jeżelibędzieszszukałwkołosiebie.
–Agdzieżmamszukać?
–Podnogami.
–Gdzie?
–Ottu…Widziszdach?
IstotnieRudolfniedostrzegłpodziemnegoszynku,jakichprzed
kilkulatywielebyłonaPolachElizejskich.Schody,wykopane
wmokrejiwilgotnejziemi,prowadziłydoobszernegodołu;dach
zcegieł,mchemzarosły,ledwiewznosiłsięnadchodnikiem.