Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podsłuchiwał.
–Paniejestpikajesionowaiczerwonakołdra...–rzekłolbrzym,
schodzączdrabinyztemirzeczami–cóżmamrobić?
–Wróćdopiwnicy,wyleźdookna,agdystaryprędkowybiegnie
zizdebki...
–Aktóżgozniejwywoła?
–Wyjdzieon...ocosiępytasz?
–Apotem?
–Powiedziałeśmi,żelampastaławblizkościokna?
–Bliziuteńko...nastoleprzyworku.
–Jaktylkostarywyjdziezizby,popchnijokno,zgaślampę,złap
zaworek,przetrząśnijgo,weźpieniądze,krzyż,papieryipołóżznowu
naswemmiejscu;dziewczynkitaksięprzelęknątem,cosiębędzie
działo,iżzamilknązprzestrachu.Niekoniecjeszczenatem.
–Cóżjeszcze?
–Dachnaszopieniebardzowysoki,dodymnikanaspichrzłatwo
siędostać...nocjestciemna...zamiastwchodzićdrzwiami...
–Wlezędymnikiem.
–Acicho!
–Dobrze.
Olbrzymodszedł.PokilkuminutachMorokwyszedłzszopy,
wziąwszyczerwonąlaskęiudałsiękumałejstajence,gdziebył
Jowialny,podwójniejejdrzwizamykałatylkomałazasuwka.
RzuciłsięnańPonuryskorogospostrzegł;alekłyjegonamacały
żelaznenagolenniki,aMorok,pomimosilnegokąsaniapsa,wziął
Jowialnegozauździenicę,okryłmugłowękołdrą,iżbyniemógł
widziećaniwęszyć,wyprowadziłgozestajnii,wprowadziwszy
doszopy,zamknąłdrzwi.