Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wreszcie,skończyłosięjuż,niemyślmyotem,uspokójciesię,
mówiłim.
Ale,ty,dlaczegotakspiesznieposzedłeśodnas...Dagobercie?
Tak,tak,terazsobieprzypominam;nieprawdaż,siostro,
słyszałyśmywielkikrzyk,iDagobertpobiegłposchodachmówiąc:
mójkoń...cotamrobiąmemukoniowi?
CzytoJowialnytakrżał?
Tepytaniaodnowiłyudręczeniażołnierza,lękałsięodpowiedzieć
nanie,irzekłzakłopotanymtonem.
Tak...Jowialnyrżał...alenicsięniestało!...Ależtrzebanam
światła.Czyniewiecie,gdziepołożyłemwczorajmojekrzesiwko?
Pewnojewłożyłeśdomałegoblaszanegopudełka...
Tak,tak,prawda,zapomniałemjuż,jestonowmejkieszeni.
Dobrze,żetamjestświeca:zapalęiposzukamwworkupapierów,
którychpotrzebuję.
Dagobertskrzesałognia,zapaliłświecę:spostrzegł,żeoknobyło
jeszczeotwarte,stółprzewrócony,aprzylampieleżałtornister;
zamknąłokno,podniósłstolik,położyłnanimswójtornister,
iotworzyłgo,chcącwyjąćswójpugilares,włożonywrazzkrzyżem
iworeczkiemzpieniędzmi(prócztrzechlubczterechfranków,które
miałzawszeprzysobie)wpewnymrodzajukieszeni,między
podszewką,askórątornistra.
Żołnierzwłożyłrękędoowejkieszeni,którabyłatużprzyotworze
tornistrainicnieznalazł.Jakbypiorunemugodzony,zbladł,
ikrzyknął:
Nic!
Dagobercie,cóżcito?rzekłaBlanka.
Żołnierznicnieodpowiedział.
Osłupiały,schylonynadstolikiem,ciągletrzymającrękę
wkieszeni,stałjakbyodurzony...Niebawempokrzepiającsięjeszcze
niepewnąnadzieją...takokrutnejrzeczywistościniemógłprzypuścić,
zacząłprędkowykładaćwszystkierzeczyztornistra:byłytonapół
zużyterupiecie,jegodawnymundurgrenadjerski,zkonnejgwardji
cesarskiej,święterelikwieżołnierza.LecznapróżnoDagobertrozwijał
iwytrząsałkażdąsztuczkęodzieży,nieznalazłaniworkazpieniędzmi,
anipugilaresu,wktórymbyłjegopaszport,listygenerałaSimonijego
krzyż.
Nadaremno,zdziecinną,smutnądrobiazgowością,jakazwykle
towarzyszybeznadziejnymposzukiwaniom,żołnierz,wziąwszy
tornisterzadwarogi,silniegowytrząsał:nicniewypadło.