Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Atak!filozofami,powtórzyłJanRobertzdekoncertowany.
Awreszcieniewyglądamyaninapijanychburszów,ani
naemancypowanychstudencików,aninaciekawychplotkarzy;dyplom
porządnychludziwypisanyjestnanaszymczole.Niewiem,jakiepan
miałeśomniezdanienapierwszespojrzenie,alejagotówjestem
ręczyć,żektokolwiekciebiepierwszyrazzobaczy,ichoćbytylkoraz,
tenbeznamysłuotworzyciswojeserce,takjakjaotwieramcirękę
moją.
ISalvatorpodałrękęmłodemupoecie,jakpatentuczciwości
wręczonyuczciwemuczłowiekowi.
Wejdźmywięcśmiało,mówiłdalejSalvator,wszyscyludzie
braćmiiwinnisobiepomoc;wszystkieduszesiostramiiwinny
sięwspierać.
Teostatniesłowawymówiłzuczuciemniewysłowionejmelancholji.
Ha!skorotakpanchcesz,toidźmy!rzekłJanRobert.
Czyżnieusunąłemjeszczewszystkichpańskichskrupułówimasz
mijeszczecodozarzucenia?
Nie...Niejestemwszakżetakpewnymjakpan,czynasmuzyk
dobrzeprzyjmie.
Oncierpi,awięcpotrzebujesięwyżalić,rzekłsentencjonalnie
Salvator,mybędziemyistotamiopatrznościowemi,posłańcamiBoga!
Człowiekzrozpaczonyniemanicdostracenia,zyskaćmożetylkocoś,
dzielącsięswojągoryczą.Wejdźmywięcśmiało,ajeżelipanu
pozostajeabycieńwahania,topowiem,żeterazjużniesama
ciekawość,aleobowiązekmniepowołuje.
InieczekającnaodpowiedźJanaRoberta,Salvator,nieznalazłszy
animłotka,anidzwonka,zastukałtrzykrotniedodrzwinasposób
wolnomularzy.
PrzeztenczasJanRobertuważałprzezszybę,jakiewrażenie
namuzykuwywrzetaprzerwa.
Muzykpowstał,położyłsmyczeknataburecie,instrumentoparł
ościanęiposzedłotworzyćdrzwi,nieobjawiwszynajmniejszego
znakuzdziwienia.
SpokójtenbyłwdoskonałejzgodnościzopinjąSalvatora.
Albotenczłowiekczekałnakogo,anakogożmiałczekać,jeślinie
najakiegoprzyjaciela?Alboteżtakbyłzobojętniałynarzeczytego
świata,żenicgoniedziwiło,uwtakimraziemógłbezprzyjemności,
alebezniezadowoleniaprzyjąćodwiedzinydwóchmłodychludzi.
Zkimmamzaszczytmówić?zapytałspostrzegłszySalvatora
iRoberta.