Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naichwidok.NawetnaRudolfiezrobiłwrażenietenstrasznyzbójca.
Spoglądałnańzciekawościąiprzekonałsię,żeSzurynernieprzesadził
wopisie.Bakałarzokropniezeszpeciłsobietwarz.Wszędziegłębokie
blizny,sine,wygryzionewitriolem;warginabrzmiałe,dwienieforemne
dziuryzamiastnozdrzy.Oczy–jasne,małe,okrągłe–błyszczały
dzikością;czoło–spłaszczonejakutygrysa–ginęłopodwielką
futrzanączapką.Bakałarzbyłśredniegowzrostu;głowęmiałwielką,
szerokie,silne,mięsistebarkirysowałysiępodfałdamipłóciennej
bluzy;długie,muskularneręceświadczyłyoniezwykłejsile.Kobieta,
któraznimprzyszła,byłastara,dosyćprzyzwoicieubrana.Ujrzawszy
ją,Gualezapobladłaidrżąc,schwyciłaRudolfazarękę.
–Boże!Boże!Toona…toPuchaczka…
Bakałarzpodszedłwolnodostołu,gdziesiedzieliRudolf,Gualeza
iSzuryner,irzekłchrapliwymgłosem:
–Słuchajno,ślicznotko,rzucisztychdwóchbałwanówipójdziesz
zemną…
Dziewczynadrżąc,trzymałasięRudolfa.
–Aja…niebędęzazdrosna–zawołałaPuchaczka,śmiejącsię
dorozpuku.NiepoznaławGualeziedziecka,nadktórymsiępastwiła.
–Coto?Nierozumieszmnie,dziewko!–wrzasnąłBakałarz.–Jak
zarazniepójdziesz,towybijęcioko,żebyśbyładoparyzPuchaczką;
hej,ty,zwąsami–mówiłdoRudolfa–jeślimijejwtejchwilinie
oddasz,duszęciwytrzęsę.
–Boże!Ratujmnie!–zawołałaGualeza,załamującręce,
awspomniawszy,żemożenarazićRudolfananiebezpieczeństwo,
dodała:–Panie,nieruszajsięzmiejsca;jeślionsięzbliży,krzyknę,
agospodynizobawyprzedpolicjąujmiesięzamną.
–Bądźspokojna,mojedziecko–odparłRudolf,patrzącśmiało
naBakałarza.–Skoroprzykrocipatrzećnatoszkaradnebydlę,
wypchnęgonaulicę.
–Ty?!…–krzyknąłBakałarz.