Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doSary:
–Pokażręce,możemaszpierścionki.Anijednego…cozanędza!
Tomzzimnąkrwią,któragoaninachwilęnieodstąpiła,rzekł
doBakałarza:
–Mamwpugilaresieważnepapiery,nicciznichnieprzyjdzie;
odnieśjejutro,adamci25luidorów.
–Aha!Żebyśmnieprzytrzymał.Gadajzdrów…
–Zaraz,zaraz–zawołałaPuchaczka.–Jakbędzieszgrzeczny,
możnasięułożyć.Wiesz,gdziejestSaint-DenisiSaint-Ouen?
–Wiem.
–Otóżprzyjdźjutroranosamjedenzpieniędzminapoleprzed
Saint-Ouen;jatambędęzpugilaresem.
–Aleonciękażeschwytać.
–Niebójsię;mamjednooko,aledobre,jeżelikogokolwiekznim
zobaczę,zjediabła,nimmniezłapie.
Sara,jakbyuderzonanagłąmyślą,zapytałabandyty:
–Chceszzarobićdużopieniędzy?
–Zapewne.
–Widziałeśwszynku,gdzieśmybyli,człowieka,poktórego
przyszedłwęglarz?
–Byłbymgouczęstował,alemnieprzewróciłnastółiuciekł.
Dajciemitysiącfranków,azabijęgo.
–Saro!…–zawołałTomzestrachem.
–Nieidzietuozabicie,nędzniku!–rzekłaSara.–Przyjdźjutro
doSaint-Denis,będzietammójtowarzyszsamjedenipowieci,
cotrzebazrobić,ajeślicisięuda,dostaniesznietysiąc,aledwa
tysiącefranków.
–Mojażonatambędzie;powieciejej,cozrobić.
–Awięcjutroopierwszej.
BakałarzzPuchaczkąszybkosięoddalili.