Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poruszeniemispojrzeniem,iżsędzianieśmiałdokończyć.
Tużołnierzwziąłdziecizaręcei,słowaimwymówićniedając,
wmgnieniuokawprowadziłjedoizdebki;potem,zamknąwszydrzwi
iwłożywszykluczdokieszeni,wróciłprędkodoburmistrza,który,
przelęknionypostawąigroźnątwarzążołnierza,cofnąłsięodwakroki
ichwyciłsięjednąrękąporęczyschodów.
–Słuchajnoty–rzekłżołnierz,uchwyciwszysędziego.zabarki
ipatrzącmuokowoko.–Przedchwilątennędzniknaigrawałsię
zemnie...wszystkozniosłem,bomnietodotyczyło...Aletyośmielasz
siękrzywdzićcórkimojegogenerała,córkimarszałkaiksięcia
deLigny...tojaciebienauczę...
NatakipostępekMorokomałoniepodskoczyłzradości.
IstotnieDagobert,rozjątrzony,widząc,żewszystkostracone,nie
hamowałjużswojegogniewu,tłumionegoztrudnościąodkilku
godzin.
BurmistrzznajwiększemzadziwieniemobejrzałsięnaMoroka,
jakgdybyniemógłuwierzyćtemu,cozaszło.
Dagobert,żałującswegouniesienia,alejużgotównawszystko,
gdyżniebyłojużdlaniegosposobupojednania,żywospojrziałwkoło
siebiei,cofającsięokilkakroków,stanąłnapierwszychstopniach
schodów.
Burmistrzstałprzyławcewkąciesieni,Moroktużprzyburmistrzu.
Ten,zmylonyporuszeniemżołnierza,sądząc,żeDagobertchce
uciekać,zawołał:
–Aha!myślisz,żesięwymkniesz,ośmieliwszypodnieśćrękę
namnie...Nędzniku!
–Panieburmistrzu,miejlitośćnademną...zlitujsię...Niemogłem
sięoprzećuniesieniu;żałujęmegopostępku,–rzekłDagobert
żałosnymgłosem,pokornieschylającgłowę.
–Nędzniku!żadnejlitościdlaciebie...zgadujętwojeskryte
zamiary...Niejesteśtym,zakogosiępodajesz,wtemwszystkiem
ukrywaćsięmożezbrodniastanu,–dodałurzędniktonemwielce
dyplomatycznym.–Ludzie,chcącyzakłócićspokój,gotowi
sąnawszystko.
–Niewierz,panieburmistrzu...biedakjestem...inicwięcej...
–Dobrze,dobrze,wszystkosięwyjaśniwwięzieniu–odpowiedział
burmistrz.
–Aty–dodałżołnierz,izwracającsiędoMoroka–ty,cojesteś
sprawcąwszystkiego...przemówprzynajmniejchoćsłowozamną
dopanaburmistrza.