Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Powiedziałemmu...comiałemdopowiedzenia–odrzekłMorok
ironicznie.
–Aha!wstydciteraz,starywłóczęgo...Myślałeś,żemnieoszukasz
twemijeremjadami–rzekłburmistrz,postępująckuDagobertowi,
–aleznamjacię,ptaszku...Zobaczysz,żewLipskusądobre
więzieniedlafrancuskichwichrzycieliidlaawanturniczychnierządnic,
botetwojepanienkiniesąlepszeodciebie...Chodźnozamną...aty,
Moroku,idź...
Burmistrzniemógłdokończyć.
Dagobertodkilkuchwil,chcąctylkozyskaćnaczasie,nieznacznie
oglądającsięnaprawoinalewo,spostrzegłdrzwinawpółotwarte,
naprzeciwizdebkidziewcząt,dosieniwychodzące.Wpadłszyszybko
naburmistrza,uchwyciłgozaszyjęitaksilnierzuciłgowedrzwi,
iżtenże,osłupiałyniespodziewanymnapadem,potoczyłsięwgłąb
ciemnejizby.
Potem,zwróciwszysiędoMoroka,który,widzącwolneschody,
śpieszyłkunim,pochwyciłgozadługączuprynę,przyciągnął
dosiebiei,zatkawszymugębę,abyniemógłkrzyczeć,pomimo
silnegooporu,wepchnąłgodotejżeizby,gdziejużleżałpotłuczony
burmistrz.
Zamknąwszydrzwinadwaspustyiwłożywszykluczdokieszeni,
Dagobert,poparukrokach,jużbyłnadoleschodów,prowadzących
nakorytarzoddziedzińca.
Deszczlałpotężnie;żołnierzwidziałprzezoknowizbienadole,
gdziesiępaliłonakominie,oberżystęijegoludzi,czekających
nawyrokburmistrza.Zamknąćdrzwidokorytarzaitymsposobem
przeciąćprzystępzdziedzińcabyłodlażołnierzadziełemjednej
minuty,poczemwróciłspieszniedosierot.
Morok,odzyskawszyprzytomność,krzyczał,leczszumwiatru
ideszczuzagłuszyłgo.
Dagobertzapewniłwięcsobiezgodzinęczasu,gdyżnieprędko
mogłokomuśprzyjśćnamyśl,żerozmowazburmistrzemzadługosię
ciągnie,achoćbypodejrzenielubobawanakłoniłygodozobaczenia,
cosiędzieje,wtakimraziemusiałbywyłamaćdwojedrzwi,tojest,
zamykającekorytarzodschodówidrugiedoizby,wktórejbyli
zamknięciburmistrziMorok.
–Mojedzieci,trzebapokazać,żewwaszychżyłachpłyniekrew
żołnierska,–rzekłDagobert,wpadłszynagledomłodychdziewcząt,
przestraszonychhałasem,którysłyszały.
–Ach,mójBoże!Dagobercie?cóżtosiięstało?–zawołałaBlanka.