Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Czytambyłypieniądze?
–Nie,alepapiery,bardzociekawe,chociażpowiększejczęści
pisanepoangielsku;zatrzymałemjewięc.
WiadomośćtamocnoucieszyłaRudolfa.Wczorajwysłał
Szurynera,abyprzeszkodziłrozmowieTomazPuchaczką,chciał
bowiem,bypapieryzostałyprzyniej;miałnadziejęjezdobyć.
–Schowałemjewięc–rzekłznowubandyta–takczyinaczej
przydadząmisię,boznalazłemwpugilaresieadrestegowysokiego
jegomościaimuszęsięznimzobaczyć.
–Możebymkupiłtepapiery;znamichwłaściciela…
Zobaczymy…leczterazwróćmydorzeczy.Proponowałem
Szurynerowiwybornyinteres;zpoczątkuprzystał,leczpotemcofnął
sięiradziłmiudaćsiędopana.Dom,doktóregomamysiędobrać,
znajdujesięprzyAleiWdowiej,mojasiostraciotecznasłużytam
zakucharkę.Powiedziałami,żepaństwowyjechalinawieśizabawią
dopojutrza.
–Ikorzystnatorzecz?
–Siostramówiłami,żewgabineciejejpanajestsześćdziesiąt
tysięcyfrankówwzłocie.
–Aznasztendom?
–Jakwłasnąkieszeń…siostrasłużywnimodroku.Stądprzyszła
mimyśl…MówiłemSzurynerowi,żeodźwiernyjesttosilnychłop…
naprzódprzystawał,potemzrejterował…No,alechybaonniewyda
przyjaciela?
–Nie,todobrychłopiec…
Puchaczkastanęławdrzwiachtraktierni.
–Tutaj,tutaj!Jużzamówiłamśniadanie.
Nimsiedlidostołu,Bakałarzopukałścianyirzekł:
–Niebędziemypotrzebowalicichomówić,ścianygrube.
Służącaprzyniosłaśniadanie,animzamknęładrzwi,Rudolf