Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sznurkorali.GłosGualezy,słodki,harmonijny,byłtakzachwycający,
żemotłochzbrodniarzyinierządnicprosiłczęsto,żebyśpiewała,
idałjejprzezwiskoGualezyśpiewaczki.
Nieznanyobrońcadziewczyny(nazwiemygoRudolfem)miałlat
okołotrzydziestu.Jegopostać,zwinna,proporcjonalna,nie
zapowiadałanadzwyczajnejsiły,jakąokazałwwalce.Bladacera,oczy
jakbyroztargnione,ironicznyuśmiechzdradzałyczłowieka
przesyconegorozkoszamiżycia.Ajednakswąwypieszczonąręką
RudolfprzedchwiląpowaliłnaziemięnajsilniejszegobandytęCité.
ZmarszczkinaczoleRudolfaznamionowałyczłowiekagłęboko
myślącego.Wzadumanymokuniekiedyprzebłyskiwałasłodycz,
litość,innymrazemsurowość,złośliwość,wzgardaiokrucieństwo.
Ztakąłatwościązaśnaśladowałzachowaniebywalcówgarkuchni,
żezpozorunicpróczrąkbiałychimiękkichnieodróżniało
goodresztygości.
Wszedłszydogarkuchni,Szuryner,kładącdłońszerokąiwłochatą
naramieniuRudolfa,zawołał:
CześćzwycięzcySzurynera!…Takjest,przyjaciele,tenchłopak
mniepokonał…Mówiętodlaamatorów,którzyżycząsobiemieć
połamaneżebraalborozbityłeb,niewyłączającBakałarza,którytym
razemznajdzieswegomistrza…
NatesłowagospodyniiwszyscyobecnispojrzelinaRudolfa
zuszanowaniemiobawą.Gospodyni,uśmiechającsiędoniego,
wstała,byzapytać,corozkażepodać.
Jedenzdwóchgości,októrychwspomnieliśmy,schyliłsię
dogospodyniizapytałochrypłymgłosem:
CzybyłtuBakałarz?
Nieodpowiedziała.
Awczoraj?
Był.Czemupytaszoniego?